Kocia Muzyka – Głos Drugi na Zburzonym Kominie

I – Disclaimer: W tym odcinku Kociej Muzyki znajdziecie pięć zespołów/projektów w kategorii, którą określiłem jako ‚klimaty wojenne’ z prozaicznej przyczyny – taką nazwą są oznaczone w moich zbiorach. Jako że ‚erpegowa’ przydatność tego zbioru będzie dużo większa, jako próbkę wrzucam po jednym wybranym utworze z każdej z płyt, jakimi dysponuję, co może nieco mocno ograniczyć czytelność notki, stąd proszę was o cierpliwość i wyrozumienie.

II – Klimat: Wojenne

A Challenge of Honour:
Holenderski projekt, grający muzykę w gatunkach „Martial Industrial” i „Neofolk” (chociaż ja osobiście nie pokusiłbym się o jej szufladkowanie, jest bardzo specyficzna). Przy jej tworzeniu mocno opierają się na samplach m. in. z filmów (np. w jednym z utworów z płyty The Right Place znajdziemy też Litanię Przeciw Strachowi z Diuny Lyncha), recytacjach poezji (np. Poe w utworze Raven z płyty Only Stones Remain), ale także z innych, bardziej nietypowych źródeł – np. przemówień, fragmentów kronik wojennych i audycji radiowych z czasów wojen światowych. Większość utworów z posiadanych przeze mnie trzech płyt – The Right Place (Martial Industrial), Monuments (Neofolk) i Only Stones Remain (mieszana) – mogę określić jako niepokojąco spokojną, lub niepokojąco agresywną, co czyni ją doskonałym tłem sesyjnym, jeśli tylko odpowiednio ją posortować. Kilka z nich doskonale nadaje się na tło muzyczne do walki, nie tylko w klimatach wojennych.


Ghosts of Breslau
:
Zapowiadałem w poprzednim odcinku muzykę wywołującą z lasu Godwina. Oto i ona – Ghosts of Breslau. Polski projekt, którego gatunku muzyki nie potrafię nazwać (chociaż z pewnością oscyluje w okolicach Dark Ambientu). Z całą pewnością zasługuje na swoją nazwę, wywołując przy pomocy ambientu, dysharmonii i sampli rodem z goebbelsowskiej propagandy upiory drugiej wojny światowej. O ile Challenge of Honour robiło to dość subtelnie i w niepokojący sposób, o tyle Ghosts of Breslau wciska nam się w uszy z nazistowskimi pozdrowieniami skandowanymi przez tłumy, pieśniami propagandowymi i marszami, przemieszanymi z drażniącymi uszy dźwiękami na potęgującym napięcie tle. Oczywiście nadaje się do sesji drugowojennych, ale raczej tych, które mają przywoływać uczucia grozy, niepokoju, czy nawet niesmaku. Dużo bardziej szarpie nerwy wyłaniająca się z ambientowych odmętów „Horst Wessel Lied”, niż najgroźniejsze porykiwanie mrocznych bestii. Doradzam ostrożność w korzystaniu z tego tła, bo co bardziej wrażliwi gracze mogą mieć potem niezbyt miłe wrażenia z sesji.
Prawo Godwina Ghosts of Breslau przywołuje bardzo bezpośrednio, posłuchajcie sobie utworu Monsters załączonego poniżej – występuje tam sam „malarz pokojowy”.

Turbund Sturmwerk:
Kolejny przykład muzyki ciężkiej do zakwalifikowania, ponieważ mimo dość długiego przekopywania sieci w poszukiwaniu informacji o tym zespole z Norynbergi spotkałem się z kilkoma różnymi klasyfikacjami. „Experimental/industrial” to bardzo niewiele mówiąca ale bardzo dobra łatka dla Turbund Sturmwerk. W niektórych aspektach jest podobna do Ghosts of Breslau, bo w tle niektórych utworów (przynajmniej na płycie „Turbund Sturmwerk”) możemy usłyszeć echa nagrań z czasów II Wojny Światowej – zarówno propagandy mówionej, jak i śpiewanej. Ale nie tylko – są tam też akcenty bardziej egzotyczne, jak utwór zatytułowany „Hagakure„, zadedykowany Yukio Mishimie. Druga posiadana przeze mnie płyta tego zespołu zatytułowana „Weltbrand” jest równie różnodrodna, chociaż w jej przypadku możemy spokojnie mówić o powtarzających się monotonnie motywach przewodnich w utworach i dominujących instrumentach. Nadal jednak wykorzystywane są stare nagrania, nie tylko w języku Goethego, czy recytacje które zapewne są dziełem zespołu, a utwory są na przemian spokojne i agresywne. Dość łatwo dobrać z nich coś dla każdego, pod warunkiem że sesja odwołuje się do pewnych motywów. Tym razem bardziej subtelnych, obejdzie się więc bez Godwina.
Poniżej znajdziecie dwa kolejne utwory tego zespołu, tym razem są zalinkowane na LastFM (przepraszam za to, ale wrzuta mocno irytuje mnie spamem i korzystanie z niej męczy moje biedne oczy).

Krępulec:
Możemy dla uproszczenia nazwać go ‚polską wersją Ghosts of Breslau’ (w sensie przynależności elementów wojennych wykorzystanych w utworach, nie narodowości samych autorów, bo i GoB jest polskim zespołem). Będzie to mocne uproszczenie, ale niekoniecznie względem treści – już w pierwszym utworze (załączonym poniżej) wita nas znana piosenka zaczynająca się od słów „My ze spalonych wsi (…)”. Nie będę się rozwodził na temat zespołu, bo ich image coś mi zalatuje skrajnym nacjonalizmem (mam nadzieję, że się mylę). Ale do sesji z rodzimymi motywami wojennymi nadaje się doskonale.

The People’s Republic of Europe:
Duński zespół, który sam siebie określa jako *głeboki wdech* „powernoise/rhytmic industrial/darkambient” *wydech*. Po pierwszym ponownym przesłuchaniu ich płyty „Among the ruins” (niestety jedynej jaką dysponuję; od „Wujka Google” i ze strony zespołu wiem, że stworzyli całkiem sporo muzyki, jednakże z braku czasu ostatecznie zrezygnowałem z przekopywania się przez nią; zdradzę za to, że mają czarnoskórego wokalistę i kobietę na klawiszach) muszę przyznać, iż to bardzo trafiona kombinacja, jeśli chodzi o przynależność „międzygatunkową” ich muzyki. Jeśli chodzi o jej odwołania historyczno-wojenne, to są one wręcz przeciwne do Ghosts of Breslau i Turbund Sturmwerk. Większość z was już wywnioskowała to zapewne z nazwy zespołu, jego muzyka odwołuje się do czerwonego totalitaryzmu i wykorzystuje wyprodukowane przezeń nagrania. Mnie ciarki przeszły, kiedy w jednym z utworów usłyszałem głos oficjela odczytującego jakieś zarządzenie komitetu centralnego KPZR. Brrrrr… Sugestywne i niepokojące, szczególnie w zestawieniu z muzyką agresywnie industrialową i niekiedy rażącą w uszy (ale nigdy dysharmonijną, o dziwo). Jednakże czytanie z zarządzeń komitetu okazało się być niczym w porównaniu z szokiem jaki odczułem, kiedy po otępiającym i monotonnym wstępie industrialowym usłyszałem coś jeszcze gorszego dla każdego Polaka z jakąkolwiek świadomością historyczną – nie będę robił wam niemiłych niespodzianej i zdradzę, że nagranie osadzone jako oś tego utworu zaczyna się od słó „Nadeszła godzina ciężkiej próby (…)”
Wykorzystanie muzyki TPRoE jest równie problematyczne, jak w przypadku pozostałych utworów. Tematyka i symbolika nie pasuje zupełnie do nie związanych z nią sesji i będzie w takiej sytuacji razić. O wiele lepiej sięgnąć po bardziej typową muzykę. Ale jeśli gdzieś w tle powiewają czerwone sztandary, a wy chcecie swoich graczy zaniepokoić i zdeprymować, to jest to dobry wybór.

To tyle jeśli chodzi o muzykę „militarną”. Mam nadzieję, że nie wystraszyłem was na dobre. Mogę tylko obiecać, że teraz będzie z górki jeśli chodzi o przystępność materiału muzycznego. W następnym odcinku Kociej Muzyki poopowiadam co nieco o zgromadzonych przeze mnie zbiorach muzyki dopasowanej do sesji Fantasy. Spodziewajcie się dużej ilości muzyki i mniejszej tekstu – większość z zespołów z listy „Fantasy” reprezentuje i broni się sama, mieczem, toporem i śpiewem. :)

Dodaj komentarz