Pajęczyna utkana z Komiksów I (RPG!)

Jednym z codziennych rytuałów internetowych jakie odprawiam praktycznie co dzień jest przeglądanie komiksów internetowych. O tym, ze w internecie można czytać komiksy wie już każde dziecko, a tym bardziej erpegowiec i/lub fantasta, jednakże nie wszystkie z nich są powszechnie znane szerszemu gronu czytelników. W tym cyklu tekstów postaram się je wam przybliżyć w jak najbardziej przystępny sposób. Przy okazji postaram się opisać każdy z przedstawianych komiksów w taki sposób, aby naszkicować wam mapę inspiracji erpegowych, które można z niego zaczerpnąć.
Uwaga: Linki w obrazkach prowadzą do pierwszej strony danego komiksu. W niektórych przypadkach obrazek jest mylący. :)

Wszyscy z was zapewne znają Order of the Stick, pełen gagów i żartów z mechaniki i realiów DnD komiks internetowy Richarda Burlewa. Jednakże niewielu zapewne miało okazję natrafić na inne warte uwagi komiksy traktujące o RPG, lub ujmujące opowiadaną historię w ramy znane nam doskonale z sesji. Jest ich znacznie, znacznie więcej i niektóre z nich okazują się być ciekawsze i bardziej ambitne niż OotS. A biorąc pod uwagę specyfikę tego ostatniego, to naprawdę duże osiągnięcie. Niestety, podczas przeglądania starszych linków z mojej kolekcji zakładek okazało się, że kilka z nich znikło zupełnie z sieci (jak shadowrunowy komiks autorki FeyWinds), a inne nie bardzo zasługują na obecność w pierwszej dziesiątce (czy też piątce jak w tym przypadku, chociaż z małym bonusem). Postaram się poświęcić im jakiś wpis, ale będą musiały poczekać aż uporam się z tymi, które zasługują na promowanie o wiele bardziej…

 Erfworld: Jak wygląda świat gry bitewnej od wewnątrz? Co by było, gdyby wszystkie zasady – ruch, punkty życia, bonusy, oddziały, typy, itp. były obecne w rzeczywistym (dla żyjących w nim Jednostek) świecie? Co by było, gdyby geniusz gier bitewnych trafił do tego świata z naszej rzeczywistości jako Idealny Dowódca? Erfworld próbuje odpowiedzieć na to pytanie i robi to w niesamowicie spójnym i wiarygodnym stylu, który dodatkowo ocieka humorem i odwołaniami do naszego świata, które nie zawsze są tak proste, jak nam się to wydaje. Wbrew pozorom komiks ma rozbudowaną i niezwykle interesującą fabułę, która rozwija się wraz z nim, ale nie cierpi na przerost formy nad treścią, ani inne klątwy które często dosięgają długo rozwijane komisky. Kreska ewoluuje ku coraz lepszej wraz z rozwojem świata, a wprowadzone w jednym z rozdziałów aktualizacje tekstowe bywają po stukroć bardziej interesujące niż najlepsze nawet odcinki rysowane.
Erfworld mogę polecić stanowczo nie tylko miłośnikom gier bitewnych, ale też mistrzom gry lubiącym eksperymentować z niezwykłymi światami i zasadami nimi rządzącymi

Darths and Droids: Jak wyglądałyby obie trylogie gwiezdnych wojen, gdyby rozgrywała je stereotypowa drużyna erpegowców? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie właśnie w Darths and Droids, rewelacyjnym komiksie podążającym ścieżkami DM of the Rings i przewyższającym pierwowzór na każdym kroku. Wszyscy znają uniwersum gwiezdnych wojen, jednakże ten komiks potrafi za pomocą kadrów filmowych tchnąć weń nowe życie i tony humoru. Przeszkadzały wam niespójności w nowej trylogii? Nie lubicie Jar Jar Binksa? Yoda wydawał wam się nudny? Greedo strzelił pierwszy? DaD rozwiązuje te problemy w bardzo sprytny i zabawny sposób, jednocześnie przedstawiając nam mechaniczne tło rozgrywanych sesji i losy graczy wcielających się w bohaterów z Gwiezdnych Wojen. Całość została potraktowana jako zupełnie oryginalny setting stworzony przez mistrza gry na potrzeby kampanii i w tej roli sprawdza się naprawdę doskonale. Bohaterowie po obu stronach Czwartej Ściany (piąta* też bywa lekko naruszana, ale z rzadka i subtelnie) są wiarygodni i nabierają głębi, ale także cierpią na problemy i dolegliwości typowe zarówno dla samych graczy, jak i postaci które odgrywają. DaD mogę spokojnie polecić każdemu początkującemu (lub potencjalnemu) MG, ponieważ znajdziecie tam mnóstwo lekcji, sztuczek, przestróg i odwołań które zebrali i wpletli w fabułę twórcy komiksu, okraszone komentarzami dodatkowo wyjaśniającymi pewne niuanse, mechanizmy i problemy w odpowiednio zabawny sposób.

Goblins: Zaczęło się od humoru i kulejącej niekiedy kreski opowiastki o goblinach walczących z drużyną bohaterów. Na szczęście bardzo szybko fabuła ustabilizowała się i od przewidywalnych gagów przeszła do poważniejszych zagadnień. Kto tak naprawdę jest potworem, gobliny czy bohaterowie którzy je mordują? Jak na posiadanie poziomów klasowych zapatrują się inne potworne rasy? Otoczka magii, poziomów, atutów i całej reszty powoli odchodzi do kąta, stając się tylko tłem, a fabuła powoli wyłania się ze sztampowej historyjki o potworach i bohaterach zmuszając do myślenia i odwracając role na każdym kroku. Oczywiście żarty co i rusz wracają, a tłem jest świat wymyślony przez autora spełniający wszelkie wymogi fantasy. Inspiracji do grania i prowadzenia nie zabraknie, spodziewam się że wielu czytelnikom przyjdzie ochota zagrać w takich odwróconych klimatach, walcząc z bohaterami i broniąc skarbów.

Keychain of Creation: Wygląda na to, że Order of the Stick inspirował większość z opisanych tu komiksów. Jednak w przypadku Keychain of Creation obejmuje to tylko formę graficzną i jej ograniczenia. Sama treść to czyste Exalted w jego najlepszej odmianie. Dla tych których ten system odrobinę przeraża swoim ogromem i specyfiką mam dobrą wiadomość – Keychain of Creation nie rzuca was na głęboką wodę, objaśniając elementy systemu na każdym kroku. Wśród bohaterów znajdziemy przedstawicieli wszystkich czterech głównych kast, a z czasem pojawią się również i pozostałe, mniej popularne (przynajmniej w świecie gry), a same postaci okazują się zaskakująco głębokie i wierne ich fabularnym pierwowzorom (wspomniane kasty, limit break‚i, itp.) i to z naprawdę przyjemnym dla oka efektem. Dla tych którzy nie znają Exalted jest to doskonałe wprowadzenie do systemu i świata gry, zaś dla tych którzy mieli okazję się z tym systemem zapoznać duża doza rozrywki i wielowarstwowych żartów. Szkoda tylko że autor z przyczyn zdrowotnych musiał zarzucić rysowanie komiksu i od dłuższego czasu nie zapowiada się, aby miał do niego wrócić…

5. I na koniec: Klony słynnych patyczaków, czyli trzy komiksy naśladujące Order of the Stick.

Anti-Heroes: Ten komiks można określić jako mieszankę OotS i Goblins, jednakże pod otoczką fabularną i kreską naśladującą ‚patyczaki’ jest to coś, co sprawia że całość czyta się z przyjemnością. Podobnie jak oba komiksy na których był wzorowany Anti-Heroes zaczął się jako luźny fabularnie zbiór żartów z mechaniki gry i kanonów fantasy. Podobnie jak OotS i Goblins mamy do czynienia z naprzemiennym podążaniem za bohaterami z dwóch drużyn i tymi złymi na dodatek. Jest komiczny licz-iluzjonista i jego minion, oraz wiele innych zapożyczeń, ale wszystko układa się z czasem i przestaje razić. Autor od początku przyznaje się do czerpania pełnymi garściami z OotS i idzie mu to całkiem nieźle. Inspiracji do grania nie brakuje, szczególnie w kwestii postaci (goblińska pokojówka-ninja!).

Our Little Adventure: To komiks, który z kalki OotS wyewoluował w samodzielny zbiór gagów erpegowych odzianych w dość typową dla kampanii fantasy fabułę. Tym co przyciąga oko jest jednak nie naśladownictwo, ale to co w OLA oryginalne – świat Manjulias w którym dzieje się akcja komisku. Z pozoru wydaje się on być kolejną kalką zacofanych krain (przepraszam fanów, ale naprawdę nie lubię tego świata), jednakże z czasem pojawia się coraz więcej interesujących szczegółów, które zmieniają wrażenie z „zabawnie naiwny” na „zaskakująco przemyślany” przy okazji wyjaśniając sporą ilość elementów często występujących na sesjach. Szczególnie spodobał mi się motyw skrzyń ze skarbami wyjęty żywcem z Betrayal at Krondor, który jednakże został wiarygodnie wyjaśniony w świecie gry – „bóg to zrobił” jest wiarygodnym wyjaśnieniem jeśli mówimy o świecie, który ma bóstwo określane jako Pani Szczęścia i Fortuny.

Servants of the Imperium: Jako ostatni na liście znajdzie się kolejny naśladowca Order of the Stick na którego warto zwrócić uwagę. Pomijając kreskę (w przypadku tych komiksów grafika jest mało istotna, chyba że dotyczą jej żarty) można określić go tylko jako komiksową ekranizację sesji Dark Heresy w wersji żartobliwej. Zamiast epatować mrokiem i opresyjnymi motywami uniwersum w którym się rozgrywa Servants of the Imperium pozwala nam śledzić losy inkwizytora Severusa Hunta i jego wesołej gromadki akolitów w służbie Boga Imperatora (wśród nich znajdziemy np. uzbrojonego po zęby łowcę nagród, agentkę Officio Assassinorum, jajogłowego psykera, czy ex-pirata w formie serwoczaszki). Żałować można tylko, iż samo uniwersum nie pozwala sobie na takie ilości humoru (poza kwestiami dotyczącymi orków oczywiście), jakie serwuje ten komiks. Fanom uniwersum Warhammera 40k zapewne nie trzeba go polecać, ale pozostałym z czystym sercem mogę.

To tyle jeśli chodzi o pierwszą część – w następnej postaram się przedstawić wam kila z komiksów w klimatach S-F, które czytuję. Spodziewajcie się sporej dawki dobrych grafik i interesującej fabuły.

* Wypadałoby przesunąć zwyczajową Czwartą Ścianę w przypadku komiksu dziejącego się w dwóch warstwach rzeczywistości jednocześnie.